Veirg - 2012-05-23 16:12:29 |
Ciemny jod³owy las piêtrzy³ siê gro¼nie po obu stronach drogi. Ch³odny wieczorny wiatr porusza³ koronami drzew; pochyla³y siê teraz ku sobie w zapadaj±cym zmroku, czarne i z³owrogie. W od dali mo¿na by³o jedynie dostrzec przemykaj±ce miêdzy ¶wiat³em ,a cieniem odziane w ciemne p³aszcze postaci. Zmierza³y one w kierunku jedynego najbli¿ej znajduj±cego siê obozu w owym jak¿e nieprzyjemnym dla obcych miejscu. - Ty Ylf... Powiydz mi jyszczy roz. Gdziy my idziym?... - Zapyta³a ni¿sza z postaci nerwowo rozgl±daj±c siê po lesie. - Do obozu. - Odpowiedzia³ z westchnieniem jego wy¿szy towarzysz. - Ty ³ysowy dziwol±gu! Do jykiygo kuzwo obozu idzym, ¿y musim przychodzi przystyn czorci los? - Warkn±³ gniewnie ni¿szy szarpi±c siê za sw± siw± brodê i przytulaj±c mocniej do swego solidnego m³ota bojowego. - Toæ ci mówi³em do jakiego... - Wyszepta³ elf zabezpieczaj±cy d³oni± swój kaptur, który to przy nag³ych mocniejszych zrywach wiatru zwiewa³ mu do ty³u. - Ty mi mówi³y¶? Kiydy niby mi cokolwiyk mówi³y¶? - Zapyta³ siê brodaty marszcz±c swe krzaczaste brwi. - Wczoraj wieczorem, w gospodzie...Zanim wyruszyli¶my... - Odrzek³ spokojnie elf. - Wczoroyj wiyczorym?... - Ni¿szy rozmówca próbowa³ siê skupiæ, by móc sobie co¶ przypomnieæ, lecz otoczony wraz z towarzyszem przez las i wszechobecny mrok, budzi³ siê w, nim nie zrozumiany dla niego nie pokój, który to w ca³o¶ci zajmowa³ jego umys³ odsuwaj±c na dalszy plan inne mniej wa¿ne w tym momencie my¶li. Wiatr za¶ zawodzi³ p³aczliwie po¶ród wierzcho³ków drzew zag³uszaj±c wszystkie odg³osy ¿ycia.W tym tajemniczym i jak¿e wzbudzaj±cym lêk miejscu.
|
Narathiel - 2012-05-23 17:18:52 |
Sz³a powoli, nie spiesz±c siê nigdzie, a czaszki ma³ych ma³p przywieszone do jej szamañskiego kostura obija³y siê z³owieszczo na wietrze. Przywyk³a ju¿ do ciemno¶ci owego lasu, do niespodzianek na jakie mog³a w nim natrafiæ, ale nie przywyk³a do widoku innych osób. Dostrzeg³a dwie postacie wysok± i nisk±. Zmru¿y³a oczy, ale nie dostrzeg³a szczegó³ów anatomicznych dla danej rasy.
Zbli¿y³a siê do nich wychodz±c na ubity go¶ciniec, a raczej ¶cie¿kê, któr± zdarza³o siê jej chodziæ. Stanê³a na przeciw mê¿czyzn i dopiero teraz dostrzeg³a, ¿e jest to mroczny elf i krasnolud.
- Kto wy ? - zapyta³a szybko i ze spokojem ( niepodobnym dla jej rasy ) oczekiwa³a ich odpowiedzi.
Wiatr sprawi³, ¿e jej peleryna ³opota³a silnie, a czaszki przy kosturze znów zaczê³y ³omotaæ niepokoj±co.
|
Veirg - 2012-05-23 18:54:54 |
Nag³y ch³odny powiew wdar³ siê pod kaptur elfa powoduj±c ciarki na ca³ym jego ciele, gdy ten uniós³ g³owê aby spojrzeæ na przybysza, wy³aniaj±cego siê z gêstwiny. Jego ni¿szy towarzysz przyj±³ bojow± pozycjê trzymaj±c dziarsko swój potê¿nie wygl±daj±cy m³ot. - O, kto pyto?! - Burkn±³ Krasnolud w odpowiedzi na zadane pytanie orczycy marszcz±c gro¼nie swe siwe krzaczaste brwi w raz ze swym zaciêtym wyrazem twarzy wyczekuj±c jej dalszych dzia³añ. Wiatr chwilowo usta³, a g³êboka cisza zawis³a nad lasem, g³uchym, zakrzep³ym w bezruchu niczym sfinks z u¶miechem maj±cym w sobie grozê nieomylno¶ci.
|
Narathiel - 2012-05-23 19:18:07 |
Dwóch na jedn± ? Raczej mia³a marne szanse by wygraæ, choæ mo¿na rzec, ¿e zna³a ten las prawie jak w³asn± kieszeñ. Z jednej strony mog³a uciec i po prostu zostawiæ ich na drodze, ale mimo wszystko zwyciê¿y³a ciekawo¶æ nad rozs±dkiem.
- Mo¿e najpierw rozja¶niê tê ciemn± przestrzeñ ? - przesunê³a d³oni± nad kosturem, a kula umocowana obok czaszek na trzonie tej magicznej laski zab³ys³a p³omieniem niczym pochodnia.
Jakie¶ ptaki zerwa³y siê do lotu i str±ci³y kilka ga³êzi.
A wiêc nie myli³a siê przynajmniej co do krasnoluda, ale widok mrocznego elfa w tych okolicach by³ do¶æ niecodzienny. Opar³a siê na kosturze i wymieni³a spojrzenia z mê¿czyznami. Odchrz±knê³a cicho i lekko siê u¶miechaj±c powiedzia³a:
- Zw± mnie Narathiel zu Gandi i jak widaæ jestem szamank± - powiedzia³a spokojnie i znów zerknê³a na mê¿czyzn przeszywaj±c ich swoim wrêcz zwierzêcym wzrokiem.
|
Veirg - 2012-05-23 19:56:15 |
Mroczny elf po³o¿y³ d³oñ na ramieniu swego towarzysza daj±c do zrozumienia, by ten rozlu¼ni³ siê trochê.Zewsz±d otacza³a ich cisza; napiera³a na nich tak, ¿e czuli j± niemal namacalnie. - Jestem Renveln ust Dreahdrianan, a mój nerwowy niski towarzysz, to Roriel Trrel. - Odrzek³ elf z dziwnym mrucz±cym jak na jego rasê dialektem. Zuchwale przerywaj±c panuj±c± g³uch± martwotê lasu.
|
Narathiel - 2012-05-23 20:15:15 |
Nadchodzi³a ta pora, w której las zdawa³ siê najbardziej przera¿aj±cy swoj± ciemno¶ci±. A czas na klepsydrze p³yn±³ jako¶ dziwnie powoli.
Kiwnê³a na nich porozumiewawczo i znów wykrzywi³a usta w u¶miechu, a dziwne wzory zdobi±ce jej twarz pog³êbia³y nieco upiorny jej wizerunek.
- Zastanawiam siê co was tu przygna³o o tej porze ... za dnia widuje tu ma³o osób, a co dopiero noc±. - podrapa³a siê palcem w skroñ.
- Musicie byæ albo nienormalni co raczej wykluczam, albo rzeczywi¶cie zmierzacie do jakiego¶ celu. Nikt o zdrowych zmys³ach siê tu nie zapuszcza.
Tym razem za¶mia³a siê krótko i otrzepa³a p³aszcz z sosnowych igie³.
|
Veirg - 2012-05-23 21:22:42 |
Coraz wiêkszy mrok lasu przygniata³ blade ¶wiat³o kostura szamanki. Mia¿d¿y³ ich mózgi ciê¿arem swego nieskoñczonego ogromu jak masy g³êbinowych wód cisn± na cia³o nurka. - Ni normolni... To my nopywno jysty¶my... O, on.. - Skomentowa³ k±¶liwie krasnolud skin±wszy lekko g³ow± w stronê elfa. - Do jokiygo¶ obozo chcy doj¶æ. O jo, bo dy³ym siym jok tyn duryñ zoci±gn±æ do tokiygo myjsco... Los, to niy miyscy dlo Khozockiygo kowolo... - Rozleg³ siê w ciszy daleki, s³aby zew przerywaj±c monolog krasnoluda. Wzbi³ siê szybko w górê, a¿ osi±gn±³ najwy¿szy ton; zawis³ na nim przez chwilê, napiêty i dr¿±cy niczym jêk potêpionej duszy, gdyby nie brzmia³a w, nim niebezpieczna ponura dziko¶æ i po¿±dliwy g³ód. - Wybacz szamanko Narrathiel - Przemówi³ ponownie mroczny swym mrucz±cym dialektem. - Lecz stanie w miejscu i rozwodzenie siê nad przyczyn± powodu, dla którego tu jeste¶my jest dla nas marnotrawstwem czasu.
|
Narathiel - 2012-05-23 21:42:46 |
Zatem chcieli doj¶æ do obozu, do bramy, do miejsca, które ona osobi¶cie nazywa³a mordowni±. Wiedzia³a gdzie to jest, wiele s³ysza³a o tym miejscu od innych szamanów i czarodziejów.
Cisza w lesie by³a niezno¶na i z ka¿dym momentem bardziej dzia³a³a na wyobra¼nie.
- Có¿ wiem, gdzie to jest o ile my¶lê o tym samym miejscu co wy. Musimy jednak zabieraæ siê st±d jak najszybciej, robi siê niezbyt bezpiecznie. - powiedzia³a zdecydowanym tonem i nakaza³a im gestem d³oni pod±¿aæ za sob±.
Porusza³a siê z gracj± i prawie nadnaturaln± szybko¶ci± jak na orka. To by³o do¶æ dziwne, ale skoro jako szamanka potrafi³a manipulowaæ swoim cia³em i si³ami witalnymi, reszta nie sprawia³a jej problemu. Obejrza³a siê za siebie, upewniaj±c siê, ¿e mê¿czy¼ni pod±¿aj± za ni±. Gdyby mia³a wilka lub inne zwierze na pewno dostaliby siê pod bramê szybciej. Teraz musieli polegaæ jedynie na sile swoich miê¶ni i na szczê¶ciu.
|
Vsena - 2012-05-24 07:07:10 |
Gdzie¶ w oddali us³yszeli d¼wiêk, jakby na ziemiê opad³ kawa³ ska³y. Potem drugi. Potê¿ne, synchroniczne uderzenia mo¿na by³o wyczuæ w nogach, które lekko ugiê³y siê wszystkim z zaskoczenia. O dziwo, by³ to jedyny s³yszalny d¼wiêk. Zwierzêta musia³by byæ spokojne, skoro nie ucieka³y w panice. Czy to powtarza siê czêsto? Po kilku chwilach odg³osy potê¿nych kroków usta³y, daleko od wêdrowców.
- Nie powinno was tu byæ. - Rzek³a krótko m³oda kobieta, stoj±ca prawdopodobnie od d³u¿szego czasu w gêstwinie, teraz id±ca w ich kierunku. Mia³a krótkie, szare w³osy, na sobie ubranie z pozszywanych skór. W d³oni dzier¿y³a poskrêcan± ga³±¼, s³u¿±c± za kostur. - Ten las nie lubi obcych. Zw³aszcza tak ha³a¶liwych.
|
Veirg - 2012-05-24 09:26:25 |
Nie uszli za orczyc± wiêcej ni¿ sto jardów, gdy ziemia pod ich nogami zatrzês³a siê uginaj±c, im kolana. Z le¶nego poszycia wy³oni³a siê smuk³a postaæ kobiety. Dwaj towarzysze stanêli w milczeniu tylko spogl±daj±c po sobie w nie ukrywanym zaskoczeniu. W le¶nej otch³ani rozleg³ siê drugi zew ostro jak ig³a przeszy³ ciszê, która nasta³a tu¿ po wypowiedzianych s³owach przez nieznajom±. - Proszê nam wybaczyæ, je¿eli zak³ócili¶my ci w jaki¶ sposób twój spokój. Postaram siê zapanowaæ nad swoim g³o¶nym Khazacki kompanem. - Zapewni³ ostro¿nie dobieraj±c s³owa elf. Krasnolud chrz±kn±³, co mia³o oznaczaæ, ¿e siê nie zgadza ze s³owami elfa, który to obwinia³ go za wszystko. - Ty¿ ryjo dor³y¶. - Burkn±³ nie zrozumiale pod w±sem.
|
Vsena - 2012-05-24 11:29:46 |
Nie mój... Zarówno wy, jak i ja jeste¶my tu tylko go¶æmi. Nasz... Gospodarz nie przepada za tymi, którzy zaburzaj± równowagê. Ka¿dy skutek ma przyczynê. Krêgi na wodzie wywo³uje kropla, po¿ogê wznieca g³upiec z krzesiwem... - Powiedzia³a kobieta tajemniczo, przenosz±c spojrzenie po oczach pozosta³ej trójki.
W lesie znów panowa³a coraz bardziej przera¿aj±ca cisza.
S³ysza³am, ¿e idziecie do obozu. Pójdê z Wami, mam do pomówienia z dowodz±cym tym ba³aganem. Id¼cie, nie jestem Wam wrogiem. - Wskaza³a drogê koñcówk± pokrêconego kostura.
|
Narathiel - 2012-05-24 17:47:36 |
Dziwne ... nigdy nie czu³a siê w lesie jak intruz. To prawda z pocz±tku by³o ciê¿ko, szczególnie noc±, a teraz có¿ jaka¶ ludzka kobieta wmawia jej, ¿e jest tu obca. Mo¿e mia³a racje ? Ale orcza te¿ swoje racje mia³a, gdyby n czu³a siê tu nieswojo nie wiedzia³aby jak trafiæ pod bramê. Wola³a jednak zamilczeæ i tylko i¶æ we wskazane miejsce, które i tak dobrze zna³a.
|
Veirg - 2012-05-25 09:31:53 |
Szli za orcz± w milczeniu, oszczêdzaj±c tchu, by zachowaæ si³y. Jego elfi posuwisty krok by³ niczym w porównaniu z tempem jakie nadawa³a szamanka. - Czykojto!- Wychrypia³ zasapany Krasnoud. - Zróbmy chwiol przyrwy. - Renveln spojrza³ na zmêczonego nizio³ka ze wspó³czuciem z³a kondycja jego towarzysza ¶wiadczy³a o nie dba³ym trybie jakie, to prowadzi³ jego kompan, wieczne hulanki i obfite jad³o dawa³o teraz o sobie znaæ.Ksiê¿yc ju¿ dawno wy³oni³ siê zza ciemnych chmur, pokrywaj±cych ca³e niebo. Jego blade ¶wiat³o tworzy³o niesamowit± grê cieni w¶ród konarów drzew.
|
Vsena - 2012-05-25 10:13:20 |
Siwow³osa kobieta skinê³a g³ow±, jakby jej to by³o obojêtne. Mimo wszystko przystanê³a na kilka stóp od krasnoluda. Jednocze¶nie bacznie obserwowa³a korony drzew, jakby czego¶ tam szuka³a. Musia³a siê nad czym¶ zastanawiaæ, porusza³a ustami, szepcz±c co¶ niezrozumia³ego do siebie.
|
Narathiel - 2012-05-25 10:45:33 |
By³a przyzwyczajona do kilkugodzinnego marszu ka¿dego dnia, ale wiedzia³a, ¿e s± te¿ inni i to w³a¶ciwie do najs³abszych winno dostosowywaæ siê tempo.
- To ju¿ niedaleko, ale w porz±dku odetchnijmy chwilê
Siêgnê³a od niechcenia do swojej torby i niby sprawdza³a czy zio³a rzeczywi¶cie tam s±
|
Veirg - 2012-05-25 11:05:43 |
Krasnolud przysiad³ nad ziemi± ciê¿ko sapi±c, chcia³ co¶ powiedzieæ do druidki szepcz±cej co¶ niezrozumiale do siebie, zanim jednak dobra³ odpowiednie s³owa zamy¶li³ siê i wskaza³ rêk± w, ledwo o¶wietlon± ¶cianê mroku. W tej delikatnie przeniknionej czerni widaæ by³o tylko parê oczu, jarz±cych siê, jak rozpalone wêgle, po chwili wy³ania³a siê druga i trzecia para. Niektóre z nich porusza³y siê czasem lub znika³y, by zaraz zab³ysn±æ w innym miejscu. Khazad wyci±gn±³ swoj± nabit± fajkê jednym ruchem zapali³ j± u¿ywaj±c do tego dwóch krzemiennych naparstnic na palcach. Jak to w jego rasie lubi³ po¿yteczne wynalazki, a ten w szczególno¶ci mu przypad³ do gustu. - Chybo chc± nos zy¿ryæ... - Stwierdzi³ niepewnie pykaj±c nerwowo swoj± fajkê. Dobiegaj±ce z daleka przeci±g³e wycie, dzikie i smutne;zew, potem drugi i inne w odpowiedzi. Cisza zamieni³a siê w piekieln± wrzawê. Zewsz±d rozlega³o siê wycie.
|
Vsena - 2012-05-25 11:11:02 |
G³upcy! - Druidka syknê³a przez zaci¶niête zêby. - W nogi! Do obozu! - Szarpnê³a krasnoluda za ko³nierz, poci±gaj±c w kierunku ¶cie¿ki. - Nie zatrzymam ich! - W jej postêpowaniu widaæ by³o, ¿e nie jest to dla niej naturalne. Co¶ robi³a wbrew sobie.
|
Narathiel - 2012-05-25 11:46:13 |
I znów bieg³a z powodu wilków, ile razy w ci±gu nocy musi przed nimi zwiewaæ ... tym razem by³o ich nieco wiêcej ni¿ zazwyczaj. Przynajmniej dobra rozrywka, szkoda tylko by³oby, gdyby kogo¶ przez przypadek rozerwa³y na strzêpy. Zerknê³a za siebie i dostrzeg³a te b³yszcz±ce w mroku oczy. Oczy, które mog³y przera¿aæ. I znowu to wycie.
Westchnê³a tylko, a w g³owie usnu³ siê jej plan, ale wnet go obali³a.
No tak las nie lubi czarów ...
Pomy¶la³a i bieg³a nadal z ka¿dym krokiem przy¶pieszaj±c.
|
Veirg - 2012-05-25 16:02:14 |
Zaskoczony khazad gwa³towno¶ci± ze strony druidki. Zanim zacz±³ przebieraæ swoimi krótkimi nó¿kami by³ przez kilka dobrych metrów wrêcz ci±gniêty po ziemi... Zza ostatniego zakrêtu wybieg³y truchtem skulone, kud³ate cienie; sz³y ich ¶wie¿ym ¶ladem. Z nosem na tropie bieg³y jakim¶ dziwnym posuwistym, jakby nie sprawiaj±cym wysi³ku krokiem. - Biegn± za nami!- Zawo³a³ mroczny. Mogli dostrzec kilkana¶cie smuk³ych burych cia³ ¶migaj±cych po obu stronach ¶cie¿ki któr± pod±¿ali. "Gdyby mia³, chocia¿ odrobinê mo¿liwo¶ci wzniós³by na towarzyszy b³ogos³awieñstwo wiatru, lecz w tych warunkach czas to towar deficytowy, a nie ugiêta natura wiedzia³a tak jak i on, ¿e ka¿de ¿ycie to ruch, który prowadzi wre¶ciê do bezruchu." - Rozpolmy mo¿y ognisko d³ugo niy dom rody tok biyc... - Wychrypia³ zadyszany, czerwony od wysi³ku Krasnolud. - O jok tok bydziymy biydz to sim szybciyj zmyczmy i ³otwym ³upym zostonim. Wtroncholom nos jok siy potrzy... - Wycharcza³ przyciskaj±c doo siebie swój m³ot bojowy i kopc±c± siê fajkê.
|
Vsena - 2012-05-28 06:12:32 |
Rozejrza³a siê na boki. Wilków by³o bardzo du¿o, wci±¿ dochodzi³y do granicy ¶cie¿ki kolejne. Kobieta gwizdnê³a przeci±gle, po czym ruszy³a pêdem wg³±b lasu, za ni± pod±¿y³y wilki - cicho, nie warcz±c. Z daleka machnê³a rêk± tylko do pozosta³ych, by wyruszyli dalej w drogê.
Czy prze¿y³a spotkanie z watah± wyg³odnia³ych wilków?
|
Narathiel - 2012-05-28 16:48:57 |
A wiêc kobieta po¶wiêci³a siê dla nich ? To by³o naprawdê szlachetne i w g³êbi duszy ( mimo ¿e nie przepada³a za lud¼mi ... o elfach akurat nie wspominaj±c) orcza ¿yczy³a jej jak najlepiej. Chcia³a by tak¿e bezpiecznie dotar³a do obozu.
- No có¿ Panowie, wysz³o jak wysz³o i jeste¶cie skazani na brzydsz± babê - za¶mia³a siê krótko i pozwoli³a nieco im odetchn±æ po dzikim biegu, zw³aszcza khazadowi.
|
Veirg - 2012-05-28 20:50:52 |
Khazad pad³ na glebê, ledwo ¿ywy ³apczywie ³api±c chusty powietrza. - Niech ³askawi Bogowie maj± j± w opiece. - Wyszepta³ zmêczony elf. - Nie mo¿emy tu zostaæ rozejrzymy siê trochê mo¿e gdzie¶ niedaleko jest jakie¶ schronienie. - Pomóg³ krasnoludowi podnie¶æ siê na nogi. Elf uniós³ g³owê nad towarzyszem i spojrza³ w kierunku, w którym uda³a siê Druidka. Po miedzy drzewami pochwyci³ wzrokiem niewyra¼ny ruch czego¶ bia³ego. - Czy¿by zgubi³a wilcz± pogoñ i wraca³a? - Zapyta³ niepewnie elf wskazuj±c w gêstwinê le¶n±. - Sprawdzê mo¿e potrzebuje pomocy, wy poszukajcie jakiego¶ miejsca na odpoczynek zaraz powinienem wróciæ. - Wszed³ w le¶ny g±szcz wypatruj±c tajemniczy bia³y kszta³t, przy¶pieszy³ kroku by³ coraz bli¿ej. Ju¿ prawie dobieg³. - Hej nie potrzebujesz pomo... - Przerwa³ w po³owie zamiast Druidki widzia³, bowiem bia³ego królika , który wisia³ do¶æ wysoko w powietrzu z³apany w sid³a. - Tobie raczej ju¿ nie pomogê. - Stwierdzi³ elf rozgl±daj±c siê. Drgn±³ nagle co¶ ogromnego, bezkszta³tnego przebieg³o poprzez jego pole widzenia.
|
Allehandra - 2012-06-04 17:23:10 |
Muzyka - Las Banitów Noc±
Nie lubi³a tego lasu.
Wietrzne Wzgórza czy nawet Mroczny Las zdawa³y siê jej milszymi zak±tkami, choæ tak¿e maj±cymi swoje niebezpieczeñstwa. Nie obawia³a siê elfka zas³yszanych wilków, sama bêd±c w towarzystwie niepospolitej wilczycy o ¶nie¿nym umaszczeniu. Brodate Oel Mahumy te¿ nie by³y najwiêkszym problemem. Przemyka³a niemal bezszelestnie przez gêstwinê le¶n±, zwa¿aj±c na bia³± Shaernasnee, której p³aszcz nocy nie sprzyja³, jak i otoczenie, za to w zimowym krajobrazie pó³nocnego Elmore ³acno siê wtapia³a.
Ashimeth swymi zwierzêcymi ¿ó³tymi ¶lepiami wy³owi³a z gêstwiny ro¶linnej i nocnej bia³y kszta³t, inny od jej wilczycy. A zaraz potem jak±¶ humanoidaln± postaæ oraz... tak, wiêksze licho siedzia³o w tym lesie.
|
Veirg - 2012-06-04 19:13:12 |
Zwiêd³e li¶cie szele¶ci³y pod jego stopami, gdy wreszcie otrz±sn±³ siê z niemego odrêtwienia, w którym trwa³. Opryskliwe dêby poszturchiwa³y siê na wietrze z wierzbami i ko¶cistymi brzozami, a wszystkie one niezdarnie kuli³y siê pod mocnymi uderzeniami wiatru, który bezlito¶nie przepêdza³ g³êbi±ce siê chmury. Srebrzyste ¶wiat³o ksiê¿yca spowija³o cia³o elfa id±cego z powrotem w stronê szamanki. Omijaj±c szerokim ³ukiem miejsce, gdzie prze¶lizgne³a mu siê wcze¶niej przed oczyma dziwna cienista forma. Mia³ nieodparte wra¿enie wbijaj±cego siê wzroku w jego plecy... Jednak ni razu siê nie odwróci³, szed³ coraz szybciej i szybciej... Gleba pod nogami sta³ siê g³êboka i grz±ska utrudniaj±c poruszanie siê po le¶nym poszyciu. - Dok±d uciekasz? - Sycz±cy g³os rozleg³ siê po le¶nej przestrzeni. Elf odwróci³ siê nerwowo rozgl±daj±c za siebie, lecz nic nie ujrza³. - Kogo szukasz? - Rozleg³o siê ponownie sycz±cym g³osem pytanie nieukrywaj±ce lekkiej nuty rozbawienia. Elf w milczeniu cofa³ siê ty³em trzymaj±c d³oñ na rêkoje¶ci Vallhali. - Oh! Doprawdy... - Zakpi³ g³os wynurzaj±c siê z warkniêciem dzikiej bestii pêdz±c w prost na kap³ana. Renveln po¶lizgn±³ siê, a raczej wpad³ do ukrytej w poszyciu dziury. Jego upadek poprzedzi³ straszliwy krzyk rozchodz±cy po lesie.
|
Narathiel - 2012-06-04 19:42:58 |
Drgnê³a niczym poruszona przez lutniarza struna. Ten krzyk, ten szum lasu i dziwne nienaturalne trzaskanie ga³êzi sprawi³y, ¿e na jej rêkach pojawi³a siê gêsia skórka ( a mawiaj±, ¿e orków ma³o co jest w stanie przestraszyæ). Skrzywi³a siê i przebra³a nerwowo nogami.
- Liczê na to, ¿e ju¿ odpocz±³e¶ ... bo mam pewne z³e przeczucia, co do reszty.
Mimowolnie prze³knê³a ¶linê i poczu³a jakby niewidzialny ucisk zimnych d³oni na swojej szyi.
- Zwiewajmy st±d ... rzucê zaklêcie, które przy¶pieszy twój chód.
Nie zwlekaj±c d³u¿ej zamachnê³a siê kosturem, a z jego trzonu wydosta³a siê bladoniebieska po¶wiata.
|
Veirg - 2012-06-04 19:58:10 |
Drgn±³ nerwowo po wypowiedzi orczycy, a zimny dreszcz przeszed³ po jego plecach. Khazad kiwn±³ jedynie g³ow± ¶ciskaj±c mocno sw± broñ. Jedynie pobiela³e knykcie wskazywa³y jak bardzo siê przestraszy³ ,a nerwowa nuta w g³osie szamanki go w tym utwierdzi³a. - Los, to ni miyscy dlo Khozodów... - Wybe³kota³ i ruszy³ za prowadz±c± go w stronê bramy zielon± towarzyszk±.
|
Melron - 2012-06-05 06:49:12 |
Brama by³a zamkniêta. Zaraz za fortyfikacjami piêtrzy³y siê 2 drewniane wie¿yczki. Wszystkie widoczne przez szczeliny w bramie budowle nosi³y ju¿ znaki czasu. Na jednej ze stra¿nic siedzia³a zakapturzona postaæ. Macha³a wywieszonymi za ogrodzenie nogami. Ca³a by³a ukryta pod do¶æ grubym p³aszczem. Zaraz obok niej spod zwiniêtego materia³u wystawa³y 2 rêkoje¶ci mieczy. Sama postaæ mia³a w d³oni prosty ³uk i ko³czan na plecach. Kiedy podesz³o siê pod sam± bramê mo¿na by³o us³yszeæ co poniektóre s³owa wy¶piewywane przez postaæ. Zdawa³a siê nie zwracaæ wiêkszej uwagi na ha³asy dochodz±ce z lasu. Ale co jaki¶ czas powoli rozgl±da³ siê dooko³a. Zerwa³ siê mocniejszy wiatr przynosz±c ze sob± dobrze znan± ¶wie¿o¶æ. Drzewa zagwizda³y cicho jak by ciesz±c siê na my¶l o zbli¿aj±cej siê wichurze. Gdzieniegdzie kupy suchych li¶ci wzbi³y siê wysoko w górê.
|
Vsena - 2012-06-05 08:26:03 |
Tymczasem druidka dobieg³a ju¿ g³êboko w serce lasu. Bestie, biegn±ce za ni± po chwili straci³y zainteresowanie kobiet±, któr± dobrze zna³y. Mo¿e to z pomoc± magii, mo¿e pewnej dozy zaufania. W samym epicentrum lasu, mijaj±c wiekowe dêby, pamiêtaj±ce wojny bogów, potknê³a siê o wystaj±cy ponad ziemiê korzeñ. Przewróci³a siê, zmru¿ywszy oczy w oczekiwaniu na uderzenie o miêkki mech. Niespodziewanie, cienkie poszycie pêk³o jak gliniany dzban, a m³oda kobieta poturla³a siê kamiennym korytarzem w dó³, w ciemno¶æ.
|
Veirg - 2012-06-05 17:15:45 |
Z ciemno¶ci dochodzi³y szepty i mlaski. Powietrze przesyca³ sw±d staro¶ci i kurzu pomieszany z czym¶ jeszcze, z czym¶ czego nie potrafi³ zidentyfikowaæ. Czu³ ból, narastaj±cy, szarpi±cy ¿ar w ca³ym ciele, z jego suchego gard³a wydobywa³ siê jêk bólu, który ogarnia³ go przy ka¿dym najdrobniejszym ruchu. - Boli? - Rozbrzmia³ echem znajomy sycz±cy g³os. Renveln zamruga³ kilka razy chc±c przegoniæ czerwon± mg³ê spowijaj±c± wszystko przed jego oczyma. - Odejd¼...- Wychrypia³. - Ani mi siê ¶ni, wygodnie mi tu. - Odpar³ beznamiêtnie g³os. Wzrok elfa przywyk³ do panuj±cych ciemno¶ci, gdzie nawet blask ksiê¿yca nie dociera³, teraz widzia³, widzia³ wyra¼nie. Znajdowa³ siê w podupad³ych ruinach. Za skrusza³± ¶cian± cienk± jak linia oddzielaj±ca jawê od snu, w¶ród ponurych ruin majestatycznych budowli pradawnej cywilizacji, ponad otch³ani± otaczaj±cej ciemno¶ci oraz wyj±cym dzikim wichrem, powy¿ej ludzkiej mo¿liwo¶ci pojmowania poza granicami poznanego trwa³ On. Ujrza³ narodziny czego¶, co kiedy¶ by³o cz³owiekiem. U¶miechniêty upiór przygl±da³ mu siê z b³yskiem ¿ywego zainteresowania.
Kap³an: Czego chcesz?
Upiór: Od ciebie? Ju¿ nic nie potrzebuje. I tak ju¿ sporo mi da³e¶.
Kap³an: Nie rozumiem. - Jêkn±³ próbuj±c siê poprawiæ do pozycji siedz±cej, kilkoro ko¶ci oraz chrz±stek osunê³o siê spod jego stóp.
Upiór: Nie rozumiesz? - Zapyta³ weso³o. - Czy jako by³y Inkwizytor nie powiniene¶ znaæ lepszego zestawu pytañ? - Zakpi³ ze¶lizgn±wszy siê p³ynnie z poniszczonego muru, który niegdy¶ by³ piêkn± ¶wi±tyni±. - Mo¿e powinienem ci pomóc przypomnieæ sobie?
Kap³an: W moim d³ugim ¿yciu para³em siê ró¿nymi zajêciami, a to by³o tylko tylko jedeno z nich.
Upiór: Tak , tak wiem o tym. - Machn±³ sw± szponiast± d³oni± lekcewa¿±co. - Ale z nich wszystkich najwiêcej ¿niwa zebra³e¶ wykonuj±c ow± pracê . - Wysycza³ przez zêby w u¶miechu, a jego postaæ zafalowa³a tworz±c zniekszta³cony jasny ob³ok. Wirowa³ teraz przybieraj±c co rusz inny kszta³t a¿ wreszcie usta³, za¶ w miejscu upiora sta³a naga kobieta, obróci³a siê kokieteryjnie kilka razy, a gdy przesta³a odgarnê³a sploty czarnych w³osów, które do tej pory otula³y jej piersi gêst± zas³on±. Elf otworzy³ szerzej oczy w nieukrywanym zaskoczeniu, nie wiedzia³ dlaczego upiór bawi³ siê jego kosztem.
Kap³an: Tak, pamiêtam j±. Wiêc czego ode mnie oczekujesz? - Zapyta³ zmêczony, uniós³szy g³owê powoli w nadziei, i¿ mo¿e znajdzie jakie¶ wyj¶cie.
Upiór: Mo¿e modlitwy nad m± grzeszn± dusz±? - Zakpi³ teatralnie ujmuj±c swe pe³ne piersi w d³onie.
Kap³an: Modlitwy? Bogowie ignoruj± modlitwy kap³anów, pozostawali i pozostaj± g³usi na pro¶by pustelników, magów, ascetów, przekleñstw kobiet, czy te¿ kl±tw wojowników.
Upiór: Oj, blu¼nisz elfie... - Wysycza³ zadowolonym g³osem. - ¦wiat jest jeszcze m³ody, bogowie s³abi, zajêci zmaganiami miêdzy sob± o w³adzê, o dominacjê nad ich w³asn± krain± magii, nie¶miertelno¶ci i wieczno¶ci. Tacy jak ja przebywaj± w cieniach obserwuj±c, by zabiæ otaczaj±c± nas nudê.
|
Narathiel - 2012-06-05 18:35:28 |
Zapachnia³o trupem, o ile to mo¿na by³o nazwaæ zapachem, by³ to okropny smród. Co¶ w krzakach gni³o. Orczyca przywyk³a do zapachu ¶mierci, ale to co¶ wyj±tkowo nie dawa³o jej spokoju. Postanowi³a, ¿e wróci w to miejsce, ale innym razem.
Póki co chcia³a po prostu odprowadziæ khazada do bramy, a i mo¿e przy odrobinie szczê¶cia znale¼æ elfa, tym bardziej, ¿e atmosfera gêstnia³a z chwili na chwilê.
- No prawie jeste¶my ...
Zerknê³a na zarys postaci na wie¿y i zmru¿y³a oczy chc±c dojrzeæ szczegó³y. Tak czy siak pewnie czeka³o j± przekomarzanie siê ze stra¿nikiem lub w najgorszym wypadku odpieranie strza³, a niestety z ³ucznikami nie mia³a dobrych wspomnieñ, o czym ¶wiadczy³a do¶æ brzydka blizna na jej brzuchu ( na szczê¶cie schowana pod zbroj± i lnian± sukni± ).
Postanowi³a poczekaæ na reakcjê stra¿nika bramy.
|
Allehandra - 2012-06-07 21:04:24 |
Muzyka - Dalej w Ruiny
Elfce zdawa³o siê, i¿ te ruiny mog³y pamiêtaæ czasy Shunnaimana, czy Parisa, albo i du¿o wcze¶niej. Lecz nie wygl±da³y na echo pradawnej potêgi Gigantów, p³askorze¼by, figury czy obrazy na nic nie wskazywa³y, gdzy¿ nie mo¿na by³o napotkaæ ani jednych. Równie dobrze mog³a to byæ warowna rezydencja, jak i wiêzienie. Co bardziej niepokoi³o Ashimeth, to brak fauny. Choæby myszy czy szczurów. A gdzie nie ma szczurów, choæ powinny byæ, siedzieæ musi niema³e licho.
Straci³a z oczu elfa, jakim niew±tpliwie by³a humanoidalna postaæ, s±dz±c po jego chodzie. Nie musia³a jednak zbytnio nadwyrê¿aæ zmys³ów, gdy¿ krzyk i ha³as bezb³êdnie j± nakierowa³. Chy¿o i gibko pogna³a, skacz±c przez zwaliska i zapadliska, omijaj±c przeszkody.
Odnalaz³a miejsce, w które zapad³ siê nieznajomy. Poprawi³a niesforne rude loki, jakie wymknê³y siê spod jej kaptura.
Jej mroczne i zwierzêce oczy dobrze siê spisywa³y, jak i szpiczaste uszy po¶ród ciemno¶ci szeptów i mlasków. Nie przeszkodzia³a rozmowie elfa z tutejszym, zdaje siê, rezydentem, i stara³a siê nie ujawniaæ swej obecno¶ci, obserwuj±c i nas³uchuj±c z bezpiecznej odleg³o¶ci.
|
Veirg - 2012-06-11 09:00:47 |
Khazad podniós³ g³owê w ¶lad za orczyc± widz±c postaæ na stra¿y majtaj±c± sobie beztrosko nó¿kami zawo³a³: - Ty tom! z³o¿oj no tu i otwiyroj t± bramê! Mom interyso do twego szyfo!
|
Narathiel - 2012-06-11 12:06:47 |
Proszê, proszê takiej pewno¶ci siebie po khazadzie siê nie spodziewa³a. Zerknê³a na górê, postaæ nie poruszy³a siê , no có¿ skoro krasnolud móg³ to i ona.
- Ej rusz siê i otwieraj bramê ... nie mam zamiaru staæ tu ca³ej nocy.
Ze zdenerwowania przebiera³a nogami z jednej na drug± .
|
Melron - 2012-06-15 03:56:16 |
Postaæ rozejrza³a siê doko³a, na chwile zatrzyma³a wzrok na gêstwinie le¶nej. Potem wsta³a, i za siebie podnios³a niewielk± siekierê. Nawet teraz d³onie by³y schowane pod rêkawami p³aszcza.
- Kim jeste¶cie i czemu mia³bym wam otworzyæ t± zasran± bramê. Mówcie kim jeste¶cie, albo patrzcie siê dalej na bramê jak ciele na obsrane wrota. - g³os by³ do¶æ gruby. Siekierê trzyman± w d³oni skierowa³ na khazzada. W ka¿dej chwili by³ gotowy do rzutu. Postaæ kaszlnê³a kilka razy mocno.
- No mówiæ. Bez opierdalania, do kurwiej dupy. - postaæ rozejrza³a siê szybko jeszcze raz po okolicy.
|
Narathiel - 2012-06-18 19:32:08 |
Gdyby mia³a d³u¿sze w³osy zapewne falowa³yby one teraz na wietrze niczym li¶cie drzew, które ros³y nieopodal. Jednak czu³a mocne podmuchy na swojej twarzy. Schyli³a siê do khazada.
- Siê nie patyczkuje pies chêdo¿ony ... niech go ...
Urwa³a, w koñcu damie nie wypada³o przeklinaæ, choæ wiele zdro¿nych s³ów cisnê³o siê jej na usta. Teoretycznie mog³aby siê siê pozbyæ tego go¶cia, ale mimo przynale¿no¶ci rasowej tli³y siê w niej krzty dobrego wychowania.
- Trza siê naradziæ co i jak robimy.
|
Veirg - 2012-06-19 13:28:20 |
Roriel chrz±kn±³ sfrustrowany, po czym wrzasn±³ do jegomo¶cia na stra¿y. - No jojco Gron Koin'o! Mom wiodomo¶æ do wyszygo szyfo! winc powiodom go, ¿y przyby³ toworzysz nijokigo ylfa Renvelno! - Khazad obejrza³ siê nerwowo za siebie upewniaj±c, ¿e nic niebezpieczniejszego nie znajduje siê za jego plecami i ca³kowicie maj±c w dupie ¿e mierz± do niego toporem.
|
Narathiel - 2012-06-30 20:31:11 |
Z nieba zacz±³ padaæ drobny deszcz przez co widoczno¶æ sta³a siê jeszcze gorsza, choæ przed bram± tli³y siê s³abo pochodnie daj±c ostry, dra¿ni±cy nieprzyjemnie nozdrza dym.
Orczyca drgnê³a niepewnie s³ysz±c imiê Boga, którego niegdy¶ czci³a. Ogarn±³ j± dziwny niepokój.
- S³uchaj no wartowniku, jam jest Narathiel zu Gandi i przyby³am tu odnale¼æ niejak± Cynadriel, a dosz³y mie s³uchy, ¿e przebywa w tym oto obozie.
No tak, ¿e te¿ wcze¶niej nie wpad³a na to, ¿e Skowronek mo¿e tu byæ.
|
Melron - 2012-07-03 17:56:43 |
Postaæ po chwili zamys³u zniknê³a na chwilê przechodz±c na ty³ wie¿y. Po nied³ugiej chwili czasu brama zaczê³a powoli siê otwieraæ. Wnêtrze obozowiska nie by³o zbyt zadbane. G³ówny budynek sta³ do¶æ mocno zaniedbany. Dawno wy³amanych drzwi nawet nikt nie próbowa³ naprawiæ. Obok niego na stosach piêtrzy³y siê potê¿ne bele. W rogu sta³ niewielki barak. Mo¿na by³o wywnioskowaæ ¿e jest stosunkowo nowy. Drewno by³o jeszcze jasne, prawdopodobnie sosnowe. Zaraz obok tego budynku sta³ niewielki kocio³. Niestety nie unosi³ siê z niego ¿aden mi³y dla nosa opar, a pod nim pró¿no by³o szukaæ weso³o skacz±cych iskier. Postaæ usiad³a na drabinie trzymaj±c w pogotowiu kilka no¿y do rzucania w taki sposób aby przybysze mogli je wyra¼nie widzieæ.
- Brama zaraz siê zamknie, wiêc radzi³ bym siê po¶pieszyæ. I do chuja czego tu szukacie? - mêski g³os by³ cichy, ale do¶æ wyra¼ny. - Tylko bez gwa³townych ruchów...
Gdzie¶ z drugiej wie¿y da³o siê s³yszeæ co¶ przypominaj±cego chichot hieny...
|
Narathiel - 2012-07-04 10:01:45 |
Wesz³a za bramê i rozejrza³a siê po obozowisku, mia³a dziwne wra¿enie, ¿e ju¿ tu kiedy¶ by³a. Có¿ to miejsce na pewno okres ¶wietno¶ci mia³o dawno za sob±. Jednym s³owem :
- Babskiej rêki tu brakuje
Powiedzia³a bez ogródek i skierowa³a sw± laskê trzpieniem do do³u na znak, ¿e ma raczej pokojowe zamiary. Wiedzia³a jedno, ¿e Cyny na pewno tu nie ma. Ma³a nie znosi³a ba³aganu i zniszczonych rzeczy. A orcza ? Có¿ przywyk³a do zniszczeñ, prostoty, ale nie do tego by zapuszczaæ miejsce swojego zamieszkania.
Hmm chyba dawno nie mieli tu rzemie¶lników, mincerza i kogo¶ kto ogarn±³ by ten burdel.
Zastanawia³a siê czy mieszkañcy tego przybytku w ogóle znaj± znaczenie s³owa porz±dek.
|
Veirg - 2012-07-09 20:19:25 |
Przygoda osta³a zawieszona do odwo³ania.
|