Rozejrzawszy się mimowolnie po murach zauważył posterunek, który w tej właśnie chwili był jego celem. Strażnik, którego widocznie to była grzęda nie wyglądał na skorego do miłych rozmów w konkretnych sprawach. - Kichać na to. Cicho wymruczał pod nosem i już robił obrót w stronę nieprzyjemnie wilgotnych lasów, gdy przeszedł go przebłysk własnej przeszłości. Niczego nie potrafię dokończyć - pomyślał. Pożegnalnie spojrzał w stronę lasu i wolnym, zgrabnym oraz pewnych krokiem ruszył w stronę strażnika. - Tylko bądź miły, a wszystko się ułoży, bądź miły. Zachęcał się cichym szeptem. Był już kilka kroków od strażnika i gdy zdał sobie sprawę, że jego słowa mogą już go dosięgnąć wpadł w krótką chwilę zadumy - Psie, wołaj swojego Pana, ja jestem rycerzem, a Ty strażnikiem, padnij na kolana. Szyderczy uśmiech zatańczył na jego ustach, a brwi zadrżały. - Witaj szlachetny strażniku, ładna Twa zbroja świadcząca o nielichym guście. Nim strażnik zdążył odpowiedzieć, dodał: - No, ale dobra, bobra, obaj nie mamy czasu na nużące rozmowy o polityce tego świata, po prostu proszę, zawołaj swojego Pana i powiedz mu, że chce dołączyć do tak szlachetnej gromady. Patrzył na odchodzącego strażnika, a podziw dla swojego opanowania nie dawał mu spokoju.
1- Mroczny Niszczyciel 2- 36. 3- Brak. 4- Nieogarniętą inteligencją 5- PW.
|
Chwiejnym krokiem wyszedł z lasu kierując sie do obozu Kriegs-Lied wrzeszcząc na całe gardło jakieś zberezne przyśpiewki, które zamieniały się w bełkot. Gdy stanął tuż przy bramie z tępym pijanym wzrokiem spojrzał na obcego przybysza. - A ty, to kto? Bo ciyę ni kojarzyę -Zapytał wciąż się chwiejący ork.
|
Zmierzył wzrokiem pytającego, poczynając na stopach, a kończąc na czole. Przez dwie sekundy rozważał różne możliwości odpowiedzi, po chwili szeroko jak tylko mógł rozszerzył oczy i odparł wzruszając ramionami. - Zapuszczam korzenie, a że słoneczko świeci - gdzieś na pewno, to i kwitnąć tutaj zaczynam. Mogłem porozmawiać chwile z tym strażnikiem i przymilić się trochę, może wówczas szybciej by to wszystko się odbyło - pomyślał. - Przyjacielu zupełnie mi obcy, widzę, że Tobie szczęście jakie dopisuje. Nie masz to czego do gardła wlać? Zapytał z lekkim zakłopotaniem i niemal niewidocznym uśmiechem, który znacznie szerszy był w jego czarnych myślach.
|
Mroczny zaśmiał się stojąc zaraz za bramą. Spojrzał przez chwilę na rycerza, po czym podrpał się przeciągle po szyi. Obejrzał go od góry do dołu. Powoli otworzył usta, aby wydobyć z siebie dźwięk: - No, no... Poeta nam się znalazł... - ton zaczął przechodzić w żartobliwy - Cnyś wojuku co, korzonki zaplatać pragnie, poderżniesz czyjeś gardło jeśli taki wyrok zapadnie ? Tworzenie słów układających się tak zwinnie jak u człowieka przychodziło mu z trudem. Czekając na odpowiedź lekko się zamyślił, a przez twarz przez moment przebiegła niepewność. Zaraz dodał: - Jeśli nie boisz się do nas wstąpić "rycerzu" to rozstaw namiot na placu, a ktoś już Ci gorzały naleje. Do pełna. A i lepiej żebym Cię nie widział na brataniu się ze zbożakami.
//Podanie zaakceptowano.
|